... czy jakoś tak. W każdym razie chodziłam do Roska i chodziłam, i za każdym razem coś z niego wynosiłam. Nie, spokojnie, nic nie ukradłam, bo przecież ci panowie ochroniarzowie zawsze tak bacznie patrzą na człowieka, chyba po to, żeby człowiek czuł się osaczony tym ich wzrokiem, który mówi "No tylko spróbuj coś ukraść, to zaciągnę cię za te drzwi lustrem zamiast szybki i tam będę się nad tobą znęcał smarując ci twarz najpaskudniej śmierdzącymi miętowymi kremami do stóp... A jeszcze później...!" - resztę sobie same dośpiewajcie, co tam Wam w duszy gra, co taki ochroniarz mógłby z takim kradziejem jeszcze zrobić:), bo mnie znowu, jak widać poniosło.
W każdym razie korzystając z promocji -40% kupiłam to:
Tusze do rzęs: Wibo Dolls Lash Ultra Volume i Lovely Curling Pump Up Mascara (swoją drogą, która z Was go nie kupiła? ;)
Lakiery: Wibo Glamour, nr 6, którego wcześniej nie widziałam, Lovely 383, 110 i 156
Olejek do twarzy Soraya
Krem BB Eveline do cery jasnej
Maseczki: Efektima, Perfecta, Dermaglin i Synergen
cielista kredka na linię wodną Max Factor
korektor Miss Sporty, mój ulubiony
I jeszcze pomadki razem ze "słoczyma" :D
Ta najciemniejsza - Wibo nr 09 - podoba mi się najbardziej, bo jest taka niebanalna. Na Kaśkę z Rimmela się czaiłam i czaiłam i w końcu wybrałam numer 102, chociaż i 101 też jest super... No ale nie można przecież mieć wszystkiego i przenieść całej zawartości Rossmanna do domu, bo już i tak nic się nie mieści.
Ile takich samych rzeczy kupiłyście? :)