Hej Kochane me!
Podczas weekendowego wyjazdu do Zakopca, zahaczyliśmy o Kraków, gdzie mieszka moja chrzestna i wujeczek:) Dostałam od cioci kosmetyczkę pełną po brzegi... Jakbym wiedziała, że tak będzie, to nie brałabym ze sobą nic swojego. A tak miałam dwa zestawy, jakbym jechała na trzy miesiące a nie na weekend.
Kosmetyczka jest tak samo praktyczna, jak jedna, którą mam z Ikei, obie można powiesić gdzieś w łazience podczas "używania", ta otwiera/rozwija się do góry, w środku jest lusterko i aż 6 przegródek, a na dole zamykana na zamek kolejna część. Na prawdę dużo jest się w stanie w niej zmieścić. Zobaczcie, co znalazłam w środku. Ilość mówi sama za siebie - jak pojemna jest ta dość niepozorna kosmetyczka:
Wszystko z Oriflame: kulka, krem pod prysznic, krem do rąk. Wszystko o bardzo ładnym zapachu i opakowania w moim ukochanym, fioletowym kolorze...
Zestaw nr dwa: krem pod prysznic, mydełko i masło do ciała. Nie wiem kiedy to zużyję. Patrzcie dalej...
Żel pod prysznic i mydełko o zapachu Santorini. Przypomina mi się wycieczka w to cudowne miejsce podczas podróży poślubnej... Chyba będzie mi smutno jak będę tego używała;) Dodatkowo poza kosmetykami przyjemność sprawiły mi takie prezenty:
Od innej kobiety bliskiej memu sercu dostałam książkę i słodkości. Niestety jestem w trakcie trzech innych, więc ta musi poczekać na swoją kolej:
 |
Czytałyście? Znacie autora? |
W ukochanym Zakopanem, Mężydełko znalazł mi maleńką torebunię (bo pozazdrościłam Gesslerowej, że ma taką małą do kiecki i może sobie tam swoje pierdółki powkładać i nie martwić się, że nie ma kieszeni...) Bez napisu "Zakopane", większość je miała. Kosztowała 9zł. Telefon może tam nie wejdzie, ale już najważniejsze, czyli pomadka i klucze jak najbardziej:)
Pod Gubałówką państwo N. kupili sobie...uwaga: dywan! 60cm na 160 z owczych skórek, w sumie ze ścinek w kolorze pasującym do kanapy, pod którą już leży i milusio ociepla stopy po wstaniu z łóżka:) Całe 60zł. Trochę się złaziliśmy, żeby znaleźć odpowiedni kolor i nie przepłacić, bo ceny na początku targu były o 25zł wyższe. Jeśli jeszcze nie wiecie, to im bliżej Gubałówki tym taniej. Oscypki i nie tylko. Po co płacić kilkadziesiąt PLN więcej za to samo? :p
Ponieważ wyjazd miał nam zrekompensować wyjazd na narty, do którego nie doszło i złożył się z Walentynkami, których nota bene nie obchodzimy (;D), wykorzystaliśmy sytuację i skoczyliśmy na obiadokolację do naszej ulubionej Karcmy po Zbóju. W dodatku na całą pełną salę zwolniło się akurat "nasze miejsce" :) Tu sobie oglądam kolejną zdobycz - skórzany pasek za całe 30zł (w HMie kiedyś kupiłam jeden taki za 80...)
Niby nie powinnam pić, ale nie mogłam się oprzeć naszemu ulubionemu grzańcowi... ewentualnie dwóm...
W drodze powrotnej zostałam zaskoczona wizytą w Ikei. U nas "na wsi" jej nie ma i zawsze będąc w Katowicach marzę o wstąpieniu tam... Udało się! Przed rytualnymi hot-dogami kupiliśmy to:
Podkładka pod laptopa, przyda się do Gliwic, świeczka o ulubionym zapachu lodów (?), wkłady do rolek czyszczących ubrania z kłaków. Tyle, niewiele, ale jak cieszy... :D
Lubicie Zakopane?