Paczący

piątek, 30 listopada 2012

Żegnajcie... nareszcie! :p

... nie, to nie do Was;) Tylko do tych nieszczęśników, których zawsze ciężko mi opróżniać, tak było i tym razem, zresztą jak co miesiąc.
W listopadzie pomachałam na pożegnanie kilku produktom, z których byłam w miarę zadowolona, były też takie, które są do niczego i już więcej nie skorzystam z ich "usług". Całe stadko wygląda tak:

1. Peeling Soraya morelowy - bardzo go lubię i chętnie do niego wracam, to moje drugie opakowanie. Kupię ponownie, bo to mój KWC, który bardzo fajnie zdziera i jak tylko skończę obecny z Garniera, to wracam do niego!
2. Woda Beyonce Heat Rush - druga woda tej, jak widać nie tylko, piosenkarki - bardzo przyjemna, nie będę opisywać zapachu, no bo jak?!
3. Peeling Joanna kawowy, antycellulitowy. Bardzo fajny, pięknie i intensywnie pachnie kawusią, dobrze trze, jest ciut mały i dlatego udało mi się go skończyć w tym miesiącu. Kupię ponownie.
4. Perfumy Carolina Herrera 212, dostałam pod zeszłą choinkę i jak widzicie oszczędzałam.. to było 30ml, uwielbiam! Moje ulubione perfumy jak się okazało. Kupiłam już kolejne, tym razem całe 100ml,
5. Lakier do frencza z Wibo nr 6, polecam, już kupiłam kolejny!
6. Peeling Perfecta gruboziarnisty z minerałami morza Martwego. Nie kupię chociaż w miarę dobrze zdzierał, ale śmierdział rybą na słodko - no to sobie wyobraźcie...
7. Mój ukochany balsam do ciała Mineraliq też z takimi minerałami jak Perfecta, ale pachniał obłędnie. Bardzo oszczędzany... Nie jest nigdzie już dostępny:/ Kupiłabym na pewno! 
8. Lakier Taft Extra Strong - ot zwykły lakier, utrwalający włosy. Nie kupię, bo już zaopatrzyłam się w Cien z Lidla.
9. Ukochany płyn do płukania jamy ustnej z Lidla - Dentalux oczywiście bezalkoholowy. Dostępny w Lidlu za 5.19, niestety zauważyłam, że prawdopodobnie zmienili skład, smak jest jakiś inny, ale kupię ponownie!
10. Kultowy Tisane w słoiczku - bardzo dobry balsam do ust, kupię ponownie, ale w sztyfcie!
11. Krem pod oczy Ziaja Calma 30+. Jeszcze nie mój przedział wiekowy, ale kupiłam, bo akurat nie miałam nic pod oczy - dobrze nawilżał, był bardzo wydajny, długo mi służył, ale nie kupię ponownie.
12. Szampon piwny Barwa - rzadki, mało wydajny, ale to dobrze, bo szybko się skończył. Zwyczajnie mył włosy i miał zapach prostego szamponu piwnego, zawierał SLS.

To tyle w tym dennym temacie ;)
_____________________________________________
Jeszcze niecałe 5h do końca konkursu więc dupki w troki i malować te pazury andrzejkowe! :D
Kto nie maluje i nie wysyła, ten dupa wołowa :p

Ścisk, ścisk, cmok, cmok!

czwartek, 29 listopada 2012

Medżik czest yz de best! + pseudo toaletka

Witajcie moje Kochane!

Nie jestem żadną profesjonalną makijażystką ani wizażystką ani tym podobne, po prostu kocham makijaż i kosmetyki, których mam tyle, że przecież trzeba je gdzieś trzymać, prawda?;) No to sobie trzymam a i owszem, w takim oto magicznym kuferku, który dostałam w tym roku na urodziny od najcudowniejszego małżowinka na świecie. Pojechał po niego do OBI, co oczywiście i dla niego było samą przyjemnością, jak to dla faceta. Zapłacił podobno dość sporo, bo moja przyjaciółka kiedyś pytała z ogromną (sasasasa!:p) zazdrością, że skąd jak takie mam, że gdzie jej to kupiłeś i za ile? Na to on, że około 120-150zł, ale nie chcę Was wprowadzać w błąd... Wiem za to na pewno, że są w OBI i są też różowe a także czarne, no i może w Castoramie też możecie poszukać w razie jakbyście też taki chciały. Na Allegro są na milion procent, bo też patrzyliśmy, tylko zwracajcie uwagę na wymiary.

Mój medżik kuferek wygląda tak:

Po otwarciu można zobaczyć jak w środku tłoczą się moje słodkości:

Lewa strona a na niej produkty do ust, piętro niżej kosmetyki do malowania oczu: tusze, kredki, korektory, linery (aż jeden;)
Prawa strona: pojedyncze cienie do powiek, podkłady, krem BB z Garniera, puder i bronzer
Ten najśrodkowszy środek kryje w sobie produkty do pielęgnacji paznokci, sondy, pseudo-konada z Essence, lakiery, które są za wysokie, żeby stać w mojej komódce, żeby zerknąć na nią kliknijcie TUTAJ, duża paletka nołnejm kupiona na Allegro, trzy Sleeki - Storm, BadGirl i Oh So Special, chusteczki nawilżane do wytarcia rąk oraz mały atomizer do perfum
Kuferek jest świetny szczególnie (a właściwie tylko) na wyjazdy. Na przykład w zeszłe wakacje na prawie tydzień spakowaliśmy się do niego we trójkę: my i moja dorastająca, 16-letnia siostrzenica, więc kosmetyków było sporo. Kuferek super się sprawdził, raz, że zostało nam miejsce w torbach, dwa kuferek fajnie się mieści w bagażniku albo nawet za siedzeniem kierowcy czy pasażera. Nawet nie wypakowywaliśmy nic w łazience, bo kuferek sobie stał w kącie i jak ktoś cokolwiek chciał, to zwyczajnie się schylał po to i już - bez problemu:)

Niech Was on jednak nie zmyli, moje codzienne masthewy trzymam w innej kosmetyczce, bo już kiedyś próbowałam w tym kuferku i był na poranne wykonywanie makijażu bardzo nieporęczny - duży więc nie stanie na stole i trzeba było się schylać po cokolwiek, bo musiał stać na podłodze;) 

Moja toaletka, bo do niej w związku z tym przechodzimy teraz wygląda z kolei następująco:


Nazwałam ją pseudo toaletka, bo nie siadam przy tym (półka na książki IKEA Billy), tylko przy stole, do którego przemieszczam się dzielnie dzierżąc w dłoni lustro (IKEA), kosmetyczkę (Quazi), a w drugiej pędzle. W drodze do stołu muszę uważać, żeby przez przypadek nie spojrzeć w niesione lustro, bo raz spojrzałam i potem musiałam się schylać i zbierać pędzle, bo tak się wystraszyłam, że aż mi z ręki wypadły;D
Macie życzenie czemuś przyjrzeć się bliżej?

Nie mogę się doczekać aż Wy pokażecie jak mieszkają Wasze kosmetyki:)
Ściskam do wybałuszenia gałek ocznych! (Waszych oczywiście!) :*


_________________________________________

P.S. Jutro kończy się konkurs na Andrzejkowi mani i zgłosiły się AŻ dwie osoby;)

środa, 28 listopada 2012

Haul, czyli jestem świadoma, że należy mi się kopsiur w dupala!

Witajcie...

Ja tak nieśmiało mając w pamięci to, co napisałam ostatnio a propos zakupów w Rossmannie w promocji 40% na kolorówkę. Tak! Wiem! Mogę już wypiąć zadek, bo zasłużyłam na kopsiura, przyznaję się... Doceńcie to, że sama się przyznaję ze świadomością tego, co mi za to groziło ;) 
Tak, znowu polazłam... i to nie tylko do Rossmanna, ale i do Biedronki, bo tam były masła z Bielendy za 9zł, którego w końcu nie kupiłam, bo przypomniało mi się, że mam w domu jeszcze jedno i poza tym balsamy do zużycia.. Wyszłam prawie z samymi zapachami do domu.. Odstawiłam nawet fioletowy lakier do paznokci z Virtuala chociaż kocham ten kolor... Oto wszystkie grzechy jakie popełniłam:


W Lidlu kupiłam lakier do włosów Cien, bo poprzedni, akurat zielony Taft mi się skończył.
W Dayli - czyli dawnym Schleckerze kupiłam: szampon Herbal Care Rumiankowy, peeling cukrowy Tutti Frutti melon i arbuz, matową pomadkę Basic w tym fajnym kolorze, chociaż bałam się, że nie będzie mi w nim dobrze, ale jest ok:)
Biedronka: żel do mycia twarzy micelarny BeBeauty, krem do rąk, chociaż tych mam zatrzęsienie w domu:/ zapachy do domu, czyli świeczki śliwkowe, słoik lawenda i pałki zapachowe lawendowy bez. Tak, wszystko fioletowe;)
Celowo na koniec zostawiam Rossmanna chociaż tutaj nie ma wiele i jedna rzecz nie jest dla mnie! Dwa lakiery, MissSporty Glossy Tech- nie wiem dokładnie co to jest i jak działa, ale wypróbuję! No i mój ukochany mleczak Wibo nr 6 do frencza, bo poprzedni już sięgnął dna - chyba jedyny lakier, którego wykończyłam do samego dna:) Cień holo z Lovely dla kuzynki, więc żeby nie było....

Szamponu jeszcze nie otwierałam, bo mam już pod prysznicem jeden otwarty z Biedry - Natei winogronowy i ostatnio kupiłam jeszcze, jakby tego było mało, Baby Dream z Rossmanna więc po kolei...

PARĘ SŁÓW O TYM CUKROWYM PEELINGU:
Ten peeling to jakaś masakra:( Poszłam po ten standardowy, czerwony, który dużo z Was zachwala za zapach itp, ale nie, jak kto głupi wzięłam w ramach testu ten.. smród jakich mało:/ Podaje jakimś takim kwasem, starą mokrą szmatą czy czymś takim. OMG, porażka!!! Dobrze, że jest mało wydajny, to nakładam go garściami na ciało i trę, trę, trę - fakt zdziera dobrze, to na plus, ale ten zapach go dyskwalifikuje!!! No i ta tłusta powłoka potem mi nie pasuje. Wczoraj na przykład musiałam się poprawić żelem z OS, który dla odmiany pachnie cudownie i zmyłam nim, raz że ten tłuszcz, dwa ten łokropny smród..
No dobra już, nie bijcie za te kolejne zakupy... :( Zmieniając temat: 

Ma któraś z Was ten peeling?
Pytam oczywiście o zieloną wersję, nie czerwoną.
Lubicie ten zapach?

wtorek, 27 listopada 2012

Oj nie Isano, nie tym razem!

Cześć Dziewczynki! :)

W tym poście dowiecie się paru ciekawych faktów na temat jednego z prze-bubli, jakie miałam ostatnimi czasy. Sprawcę już mogłyście zauważyć, bo sam zainteresowany gapi się na Was tu z boku.. Jest to męski dezodorant Isana, kupiony oczywiście w Rossmannie jakiś czas temu przeze mnie w celu stosowania też przeze mnie. Mój mądry mąż woli kulki albo sztyfty, co też mu kupuję i przy okazji też dbamy o dziurę ozonową, świadomie czy nieświadomie, ale dobrze! 
Tego dziada kupiłam dla siebie, bo lubię zapach męskich dezodorantów również na sobie a ten kosztował 4.19 z tego, co pamiętam, bo jeszcze jakaś promocja była.
Nie ma alkoholu, nie podrażnia nawet ogolonych pach, bo jest przeznaczony do skóry wrażliwej nawet dość długo utrzymuje świeżość. Ma wygodne to, co się naciska, żeby psiknąć, takie podłużne, czarne. Ale za to po naciśnięciu... No właśnie!!!
Po naciśnięciu chmura pyłu jaka się wydobywa z tej niepozornej puszki jest wprost wszechogarniająca. Dusi, zatyka, powoduje kichanie i kaszel!!! Okropność. Nie do używania w zamkniętych pomieszczeniach!!! Niestety nie mam balkonu, żeby sobie wyjść i przy sąsiadach używać tej pylącej chmury z zawartością dezodorantu... :( a wyglądałoby to mniej więcej tak:

"- A dzień dobry, sąsiadko! No i jak tam dzisiaj? Psikamy sobie paszki widzę?"

(wyłania się zza chmury dezodorantu Isana Men)
"- A tak, dzień dobry, takie małe psik, psik, haha, a u sąsiada co tam? Dobrze wszystko, żona zdrowa?"

"- Zdrowa, zdrowa, ale co tam żona, prawda, ja to lubię sobie tak, prawda, patrzeć na sąsiadeczkę, jak sobie sąsiadeczka tak te paszki, prawda dezodoruje tu na balkoniku, normalnie mam ochotę odejść od tej mojej starej... prawda :)"

Słuchajcie, to dziadostwo nie nadaje się nawet do eliminowania bąków!!! Próbowałam ostatnio zwalczyć podkołderniki jadowite, ale tylko się oboje nakaszleliśmy i nic dobrego z tego nie wyszło :( Fakt, zapachy się różnią, ale nawet po zdrowym kebabowo-czosnkowym bącurze się tak nie kaszle jak po tym, o tutaj ciut wyżej, PRAWDA....!

Mocno przytulam i pozdrawiam:) 
xoxo

Wolicie spraye, kulki czy sztyfty?

poniedziałek, 26 listopada 2012

O.P.I Mermaid's Tears VS swojski lakier DOR 61/1

Cześć Kochane!!!

Mam nadzieję, że tydzień zaczął Wam się spokojnie i miło! Mnie tak, chociaż przywitał mnie okresem, ale nie ma tego złego;) Chciałabym Wam pokazać coś zaskakującego. Coś, co zaskoczyło przynajmniej mnie, Was może nie zaskoczy, że takie rzeczy się dzieją na świecie. Ja nie zdawałam sobie sprawy z posiadania w swojej kolekcji dwóch identycznych kolorów lakieru do paznokci. Jeden, to mięta niemal już kultowej marki O.P.I o nazwie Mermaid's Tears a drugi, to również mięta, ale rodzimej firmy DOR o numerze 61/1 i serii 12/13M - wyczytałam to z naklejki na szczycie pędzelka;)


Na początek kilka zdjęć w różnym świetle, sama jestem zdziwiona jak różnie wyglądają przy różnym kącie pod jakim robiłam zdjęcia i przy różnym świetle.



Teraz czas na paznokcie - na wskazującym i serdecznym wczorajsze dwie warstwy O.P.I, na środkowym i małym dzisiejsze porównanie z DOR'em. Nie mylić z żadnym Diorem, bo na to, to na pewno mnie nie stać, a nawet jeśli, to szkoda mi kasy! ;)



No i nie wiem, chyba nie tylko mnie się wydają identyczne, co?;)

Takie same a jednak inne:
O.P.I jest większy niemal dwukrotnie - 15ml/9ml
Lakier O.P.I kosztuje na dzień dzisiejszy około $10, czyli po przeliczeniu po kursie 
1 dolar amerykański = 3,17249825 złotego polskiego, około 32zł plus wysyłka.
DOR kosztował mnie całe 3 i pół złotego polskiego
O.P.I gorzej się nakłada, smuży, trochę dłużej schnie, po jednym dniu wykonywania codziennych czynności ścierają się końcówki na niektórych paznokciach.
DOR minimalnie, w sumie ledwo zauważalnie jest jaśniejszy.
Oba potrzebują dwóch warstw do uzyskania efektu jak na zdjęciach.

Szczerze mówiąc jak kupowałam tego polaka z DOR, to myślałam, że kolor będzie ciut jaśniejszy, dlatego nie używałam go poza tą prezentacją i w związku z tym jest dostępny u mnie w zakładce wymiana, bo teraz jak mam ten z O.P.I, to nie potrzebne mi są dwa takie same.

Jeśli któraś z Was ma chęć, to i ja jestem chętna i zapraszam do składania propozycji:)
Gorąco pozdrawiam!

niedziela, 25 listopada 2012

Lakier O.P.I zgarnia...

Hej!

18:00 już minęła ponad godzinę temu, co za tym idzie konkurs/ rozdanie się skończyło, potem nastąpiło losowanie, a oto jego wyniki, potwierdzone odpowiednimi zdjęciami. Zgłosiło się 16 osób, na stronie PsychicScience wpisałam odpowiednie dane i wcisnęłam "GO", jak widzicie program wybrał jeden numerek z szesnastu.



Jak widzicie program wybrał numer 4, czyli według moich notatek robionych w Excellu po każdym Waszym zgłoszeniu, jest to:

Kochany Duszku, zaraz do Ciebie piszę abyś podała mi swój adres, postaram się już jutro wysłać Ci ten cudny lakier. Ogromnie i bardzo serdecznie Ci gratuluję!!! :*

Reszcie z Was, czyli Ewlyn, Rudej, Kayah Planeta, Ejndzel, Uzależnionej od kosmetyków, Monice Kulik, Ani, Amethyst, Lovely-Pauli, Tamit24, Kazikowej, Blondineczce, Sekretom Naszego Piękna, Klaudii. i Oliwce bardzo dziękuję za wzięcie udziału! Z większością Waszych sugestii dotyczących brzydkich kolorów z O.P.I się zgadzam ;)

Możecie również spróbować Waszych sił w Andrzejkowym Mani, w którym do wygrania Priti NYC w malinowym kolorze o wdzięcznej nazwie Bleeding Heart, do tego piąteczku do północy;) Póki co, zgłosiła się jedna osoba... Jakoś te moje rozdania/ konkursy nie mają wzięcia.
Nie podobają Wam się kolory, czy jak? ;)

Aha, wszystkiego najlepszego dla Kaasiczki z Sekrety Naszego Piękna, bo ma dzisiaj imieniny!!!
Wszystkim Kasiom, które dzisiaj też obchodzą również składam najserdeczniejsze życzonka imieninowe:D
Buziaki :*

Nie zapomnijcie skasować bannera, żeby Wam nie zaśmiecał blogów, już się nie przyda:) :*

sobota, 24 listopada 2012

NOTD - Granat wieczorową porą

Witam Was ponownie!

Makijaż już dzisiaj był, tym razem pazury. (Prawda jaka jestem płodna dzisiaj?) Do zmalowania tego mani użyłam obu kupionych wczoraj w Rossmannie lakierów z Wibo, przy czym ten z refleksami nałożyłam gąbką.. Granat ma piękny kolor, który kojarzy mi się z tuszem w takich najzwyklejszych długopisach z przezroczystą obudową i granatową skuwką. Na bank znacie, ja takimi przepisałam całą podstawówkę i liceum:) Najpierw pisały pięknie a potem coraz ciemniej aż w końcu się z nich lało. Były najtańsze, robił je chyba Herlitz. Pamiętacie? W świetle ten lakier ma właśnie taki kolor:)
Zresztą oceńcie same :*





Granat wygląda również bardzo pięknie solo:

Ciemniejszy ma numer 18, refleksowy 453. Oba mocno polecam chociaż u granatowego zauważyłam tendencję do tworzenia maleńkich pęcherzyków, ale być może to wina ilości produktów jaką mam na paznokciach, bo jest to baza Nail Tek, baza peel-off Essence, dwie grube warstwy granatu..
Które lepsze? Przyprószone czy sam granat?
__________________________________________
Przypominam o rozdaniu O.P.I, już tylko do jutra do 18:00! Banner na górze po prawej...

Różowo-fioletowa propozycja na szarą sobotę

Hej Laseczki!

U mnie nawet nie aż tak szaro jak zapowiadali, ale jednak świadomość, że już za dwie godziny będzie ciemno nastroiła mnie na bardziej kolorowy makijaż. Dzisiaj wypróbowałam dwa fiolety z MissSporty kupione w ramach promocji 40% na kolorówkę w Rossmannie oraz tusz z Wibo, który - miałyście rację - jest bardzo dobry! Dzięki za polecenie:)


Zamieszczam całą facjatę, bo użyłam też szminki Elixir z Wibo nr 01, ale widzę, że i tak nie za bardzo ją widać:/

Na koniec moje "szelmowskie", zaczepne OKO, które puszczam do Was myśląc o Was bardzo ciepło:)

Do tego makijażu użyłam:
w kąciku obojga oczu wanilię ze Sleeka akurat (OSS),
na powiece ruchomej MissSporty numer 128 Purple Pleasure, w załamaniu nr 106 Wild, na dolnej powiece matowy róż też z OSS, najlepszy eyeliner jaki dotąd miałam - MissSporty - mega cienki pędzelek, bardzo precyzyjny!!!, puder Synergen, bronzer Vollare i rzeczony tusz z Wibo Estreme Lashes, aha, na "wodziance" biała kredka od Luny Edith.
Bardzo polecam Wam ten eyeliner! Zwłaszcza jak teraz jeszcze jest ta promocja, z której ja obiecałam już nie korzystać:) 
Dobra biorę się za mielone;)
Ściskam!!!

piątek, 23 listopada 2012

Drugi napad na Roska - mogę umrzeć w spokoju..

No i cholera jasna chyba mnie Bóg opuścił.... Znowu tam polazłam! I po co? Żeby w tym dwudniowym podsumowaniu mój ostateczny rachunek był aż trzycyfrowy... Olaboga!
Ty razem miałam chwilę po pracy, żeby zdążyć ubiec małżowinka zanim wróci ze swojej i jeszcze schować łupy przed jego wścibskimi oczami! Oto moje, tym razem tylko kolorówkowe zdobycze:

Dwa lakiery Wibo: z refleksami numer 453 i granatowy? fioletowy?- w sklepie był ciemno fioletowy a na zdjęciach jest jakiś taki granatowy z fioletowymi tonami, z proteinami, numerek 18. Pomadka Lovely nudziak numer 5, ale to dla Mamy, dołączę do prezentu pod choinkę, bo to jej kolor:) Kolejne trzy cienie z MissSporty. Tusz Wibo, który bardzo chciałam wypróbować, chociaż jest to mój trzeci tusz w ciągu ostatniego miesiąca... <pif paf w łeb!>




naciś, naciś to eksplodujemy wielkością:)
Od lewej cieniaski mają numery 128 Purple Pleasure, 106 Wild i najciemniejszy 101 Night. Znaczy, że mam już sześć:) Chyba pomyślę nad ich przełożeniem w jakieś jedno miejsce, bo otwierać wszystkie po kolei podczas makijażu, to trochę mi się nie chce...

Pierdzielę, już moja noga tam nie postanie przez kolejne sześć miesięcy!!!!!!!!
Jakbym się wyłamała, to legalnie macie prawo, żeby skopać mi tyłek, pozwalam Wam! :D


A teraz ściskam Was wieczornie i życzę miłego weekendu!:*
Ja robię to:
MUAH!
:*

czwartek, 22 listopada 2012

Czy to już choroba? - Spłukana, ale szczęśliwa....

Położyłam się spać pełna obaw - czy nie zaśpię, czy starczy i dla mnie, czy uda mi się ukryć fakt pojawienia się nowych kosmetyków przed szanownym małżonkiem, czy nie wydam za dużo kasy nęcona tą czterdziestoprocentową obniżką na kolorówkę w Rossmannie trwającą od dzisiaj przez tydzień... 

Udało się!

Chwilę po 10.00 zjawiłam się w drogerii z wypiekami na twarzy i po wzięciu koszyka - wszak miałam w zamiarze obkupienie się po wsze czasy - jak nakazuje kultura rzekłam "dzień dobry" smutnej pani przy kasie, która łaskawie odpowiedziała - "Nic to" - pomyślałam, "Nie zepsujesz mi humoru kobieto!" - dziarskim krokiem poczłapałam prosto do szaf, w których obejmowała promocja. Pierwsza była szafa Wibo... chaps szminka Elixir w kolorze 1, czyli brudny róż. Najpierw testery, dawaj wszystkie otwierać i szukać jakiegoś fajnego koloru. Ooo, jest jakiś róż, ok, dziab go smarować na lewą rękę, dziab drugi, trzeci, "To nudziak, a to nie, bo nudziaka już mam". No dobra, to niech będzie jedynka - do koszyka, Lovely tak samo. 





To teraz może Miss Sporty, bo tak obok. Lakiery? Noł, senkju, senkju, baj! I tak nie mogłabym się zdecydować, bo dla mnie jest źle jak mam taki duży wybór! Ooo, eyeliner mi się skończył a tego jeszcze nie miałam - do koszyka! Ooo, jakie piękne pojedyncze cienie, jest i matowa wanilia - dawaj ją! Pierdut do koszyka... No dobra, delikatnie, żeby się nie pokruszyły.


kliknij na nas, to się powiększymy!
Teraz chodu na tusze do rzęs... "Którybytu... aha, ostatnio marzył mi się fioletowy z Maybelline Falsies", no to dawaj go do koszyka. 

Po kolorówce przypomniało mi się, że ostatnio zrobiłam błąd odkładając na miejsce po powąchaniu pomarańczowy OS z limitowanej edycji. Zasuwam po ten kremowy żel pod prysznic za około 9zł, zasuwam aż tu nagle po mojej lewej jak z podziemia wyrasta micel Bourjois, którego już od dawna chciałam wypróbować, bo skończyła mi się Bioderma. Wylądował w koszyku, zaraz po nim pomarańczowo-lukrecjowy OS. No, ale mijałam też osławione szampony BabyDream, 4zł. "Ja nie wezmę, ja?"

Podchodzę do kasy, pani nalicza, ja się uśmiecham, wszak nie jest mi obce zjawisko wydzielania się endorfin po zakupach:) Z ust miłej kobitki pada kwota a za nią moje pytanie - "To już po odliczeniu?" - "Tak, po odjęciu 40% rabatu na kosmetyki kolorowe." - "Aha" stękam i wyjmuję trzy kolejne występujące po sobie w Polsce banknoty z portfela. Niewielki bilon chowam do kieszeni kurtki, w końcu jest tak mały, że nie ma co znowu sięgać po portfel do torebki. Wychodzę. Spłukana, ale szczęśliwa. Czyż to nie chore?

THE END :)
A Wy kupiłyście coś?
Zamierzacie w ciągu tego tygodnia zaszaleć w Rossmannie?

wtorek, 20 listopada 2012

O.P.I - The Man With The Golden Gun ;) wersja dla ubogich :p

Kochane Moje!

Czy podoba Wam się tytułowy lakier? Piękny, prawda? Jeśli nie kojarzycie, to zapraszam np. tutaj. Kilka z Was już go pokazywało na swoich blogach i nic dziwnego, bo jest bardzo oryginalny i piękny. To kolejny lakier z Bond'owskiej serii Skyfall, który zawiera w sobie prawdziwe złoto ileś-tam-karatowe i bla bla bla, więcej grzechów nie pamiętam ;D Kosztuje, bagatela około 115zł, co, nie wiem jak dla Was, ale dla mnie jak za 1 (słownie: JEDEN) lakier o pojemności 15ml, to masakrycznie dużoooo. Aż tak nie podążam za trendami i modą... Dokładnie dlatego zadbałam o własną wersję, dla takich jak ja, czyli ubogich;)... albo ciut skąpych;) Niepotrzebne skreślić. Do rzeczy, bo pewnie i tak ominęłyście ten wstęp:



Żeby wyszło to, co wyszło najpierw nałożyłam bazę peel-off z Essence kupioną prawie "przed chwilą", żeby łatwo mi się usuwało ten brokat, który jak wszystkie wiemy do łatwych w zmywaniu nie należy, oj nie! Następnie zwykły czarny kolor, akurat z Miss Sporty i mój topper z Beauty UK Glam Nails w kolorze złotym, dla dociekliwych - jego numer, to 75 kupiony w TkMaxxie jakiś czas temu.




Wiem, zdaję sobie doskonale sprawę, że może daleko mu do oryginału, ale "jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma" :D Mnie wystarczy taki efekt jaki osiągnęłam i bez tego 18-to karatowego złota, które chyba przy zmywaniu zbierałabym pęsetą do słoiczka, ulepiła kulkę i zaniosła do lombardu;))))

No i jak? 

Zobacz też

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...