Hej Lasencje!
Od dzisiaj na moim blogu będzie pierwszy jakikolwiek cykl. Będzie dotyczył lakierów, które ostatnio zasiliły moją kolekcję. Wiem, że część z Was chciała najpierw zobaczyć mój ideał, czyli fiolet z Bell, ale i na niego przyjdzie czas, dokładnie za cztery posty, więc cierpliwości. Stay tuned! Niech Wasze apetyty się zaostrzą!
Na dzisiaj przygotowałam pierwszy z nich, czyli fragment prezentu urodzinowego od kuzynki.
Lakier numer jeden, to Oriflame - mój pierwszy jakikolwiek lakier z tej firmy - o długim numerze 20781.1 i do tego jeszcze nazwą - Cloverhaze.
Nałożyłam standardrowo dwie warstwy a na to jeszcze Seche Vite.
Wysechł bardzo szybko, ale tożto prawie same smugi.
Pędzelek jest cienki, ale mimo to dość dobrze się nim pracuje.
Tu, proszę jak tęskno wygląda przez okno, chyba bardzo chce zmienić właścicielkę. A na pewno właścicielka chętnie by się go pozbyła właśnie za tymże oknem. Dlaczego?
Przecież nie ma okropniejszego koloru i wykończenia na świecie!
Ludzie, co to jest za paskudztwo?! To jest smużąca łososiowa perła, na której widać KAŻDE pociągnięcie pędzelka! Takich kolorów się nie produkuje, nie kupuje, a tym bardziej nie nosi! Chyba, że się ma lat 70+. (Właśnie! Ciotka się ucieszy! Używa takich, więc będzie jak znalazł.)
Nosz kuźwa! Jakby mnie własna kuzynka - tfu! co ja mówię - siostra cioteczna (o ile jest różnica, ale "sc", to chyba bliższa rodzina) tyle lat nie znała i nie widziała, że takie kolory to są zupełnie nie dla mnie... Wiem, że "darowanemu...", dlatego podziękowałam pięknie otrzymując tenże prezent! No, ale potem to jakaś masakra! Już to lecę zmywać, bo chciałam Wam tylko go zaprezentować, chociaż ja wiedziałam, że tak będzie! (mhm! mhm!;)
Usuwam tą paskudę w te pędy, bo aż mi się paw zbiera a dopiero jadłam pyszne śniadanie...
Dajcie znać jakie uczucia w Was wywołał...
Zgadzacie się ze mną, czy Wam takie kolory i wykończenie odpowiadają?
P.S. Na jutro umawiamy się na nr dwa, czyli żółteczko od Miss Sporty nr 453
Buziaki i cudownego dnia!!! :* <3
Buziaki i cudownego dnia!!! :* <3
Straszny, faktycznie. Ja to w ogóle nie lubię na swoich paznokciach jasnych kolorów, ale ten "przegina pałkę" i rzeczywiście nadaje się raczej dla starszych pań :)
OdpowiedzUsuńAle że w ogóle jasnych? Tzn.jakich na przykład?
UsuńZ tej serii dobre są lakiery o kremowym wykończeniu (perły to porażka i pod względem krycia jak i wyglądu na paznokciach). Kiedyś uwielbiałam, teraz odpuciłam sobie, bo ta rączka jest koszmarna - wielka czarna nakrętka i i króciutki patyczek z krótkim włosiem. Koszmarek
OdpowiedzUsuńW życiu nie miałam lakieru z Ori, ale kremowe wykończenia kocham najbardziej! Z opakowaniem się zgadzam - nieporęczne to wszystko razem.. i ten kolor ;(
UsuńLakiery z tej serii Ori bardzo lubię, za wyjątkiem tego właśnie paskudztwa.
OdpowiedzUsuńAle moja mama jest fanką takich odcieni
To mój pierwszy i już ostatni!
UsuńJa tam się dziwie, ze ty dopiero na drugi dzień chciałaś go zmywać :p
OdpowiedzUsuńI to tak na obu dłoniach masz?? :o
Mam 3 lakiery Oriflame, ale normalne. I są śliczne (żadna tam perła). Mnie tylko te krótkie pędzelki i niewygodne nakrętki wkurzają,
Skąd?! To dzisiaj pomalowałam jedną rękę i zaraz zmyłam!!!
Usuńhahahha no i cale szczęście :p
UsuńNie lubię lakierów z tej firmy ;/
OdpowiedzUsuńWiesz, ze ja juz tez nie:) doznalam urazu!:/
UsuńNienawidzę takich kolorów! Powinno się zakazać ich produkcji! Za to moja teściowa takie uwielbia (wtf?!) ;/
OdpowiedzUsuńPodpisuje sie pod tym obiema rekami i nogmi!:)
UsuńZgadzam się że to lakier raczej dla starszej pani :)
OdpowiedzUsuńJakos wiekszosci sie wlasnie tak kojarzy:)
UsuńAła... :D chyba bardziej niż kolor (ciociny , jak najbardziej) boli ta wtopa siostry ciotecznej, co? ;)
OdpowiedzUsuńP.S. moja zieleń (miss selene) wytrzymała bez zarysowań (w tym miejscu widownia robi "buuuuu") 8 GODZIN (osiem, słownie). Po kąpieli Marcela (a uwierz, nie kąpię go w domestosie czy coś:P) musiałam zmyć bo był mój "manikiur" do dupencji! ;)
:*
Weź mi nawet nie przypominaj...
UsuńTeż mam takie lakiery, że dosłownie chwilę się trzymają:/
Faktycznie kolor taki blee.... i te smugi :/
OdpowiedzUsuńMasakra!!!
UsuńSię ta siostra cioteczna faktycznie średnio spisała przy wyborze ;) Kolor jeszcze byłby ok, ale nie przy takim wykończeniu (swoją drogą, ja zupełnie perłowych lakierów nie lubię).
OdpowiedzUsuńAlbo się chciała pozbyć, a że akurat miałam urodziny, to była dobra okazja... ;)
UsuńJesteś okropna... mi się podoba, chętnie przygarnę. :P
OdpowiedzUsuńWiec ten przecudownej urody lakier wedruje do... :D dzieki za wybawienie z problemu:):p :*
UsuńBędzie idealny do stopniowania ombre na bieli. :) :P jeszcze zatesknisz!
Usuńna zdrowie!:)
UsuńŁososia to ja na talerzu zdecydowanie wolę :D
OdpowiedzUsuńoo! zgadzam się:))
UsuńNie przepadam za perłą, bo podkreśla wszystko co najgorsze w paznokciach =P a kolor: "za krowami bedzie!"
OdpowiedzUsuńświetnie powiedziane z tą perłą!
Usuńchyba wszystkie lakiery Oriflame tak smużą...
OdpowiedzUsuńa tego to nie wiem, bo to mój pierwszy i zarazem ostatni!
UsuńMoja mama od lat tylko takich kolorów używa (teraz ma 50) ale odkąd byłam mała to ten kolor lakieru mnie odrzucał. Paskudztwo już w słoiczku, a na paznokciach dopiero tandeta. I tym się na co dzień maluje :( Kochana powiem Ci, że na zdjęciach to on jako tako wyszedł na żywo, to jest totalna klapa i niewypał blleeee.
OdpowiedzUsuńno dokładnie... katastrofa!!!
Usuńhaha, uśmiałam się nad tym postem. Faktycznie lakier wyjątkowo paskudny, sama taki kiedyś miałam ale z Avonu :)
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo :* dzięki... jak mogłaś KUPIĆ coś takiego?! ja dostałam, to jestem jakoś usprawiedliwiona... ale żeby tak z własnej woli...
Usuń